PROJEKTY

 TRIKKETY -TRAKETTY -TRAK

Ostatnią sensowną rzeczą, jaką powołałem do życia, jest strona fanów Pawła Palińskiego TRIKETY-TRAKETTY-TRAK. W lipcu 2011 roku czytałem zbiór jego opowiadań "4 pory mroku", zabijając w ten sposób nudę relaksacyjnej bezczynności, której sprzyjało otoczenie domu na jeziorem. Zachwyt nad stylem autora i pewne wnioski dotyczące losów jego debiutanckiego zbioru (świetnie opinie, ale za kiepska reklama i w efekcie dość żałosna sprzedaż) zaowocowały wizją nawiązania kontaktu z autorem i stworzenia strony fanowskiej, to jest: jakiejś przestrzeni w sieci, która świadczy o tym, że przeciętny zjadacz chleba "dostrzegł, spróbował i pokochał". Minęło kilka miesięcy, a strona stała się rzeczywistością, bo tak właśnie w życiu bywa, że marzenia, choćby te drobne, czasem ot tak transmutują w materię. Paliński okazał się wdzięcznym i komunikatywnym człowiekiem, stąd też Trikkety nie są źródłem nieprzyjemności. Strona ta to również dla mnie pewien test i eksperyment. Od czasu do czasu ja-z-przyszłości to człowiek, który w jakiś tam sposób godzi swój zawód z promocją polskiej literatury; już teraz chciałem przekonać się, jak wiele można zrobić bez żadnego wkładu pieniężnego, a więc dowiedzieć się, co leży w zakresie możliwości przeciętnego człowieka, a konkretniej: czytelnika odczuwającego wdzięczność. Nazywam to promocją non-profit, nic odkrywczego, aczkolwiek temat jest niezwykle frapujący. Dlaczego? Korzystamy z sieci zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele oferuje nam możliwości. Trikkety są oparte na darmowej platformie serwisu blogger (tak jak nowa wersja mojej strony, na której właśnie się znaleźliście). Jedyne, czym zapłaciłem za ich założenie, to czas. Strona miała jako taki kształt i pełną funkcjonalność po kilkunastu kliknięciach. Po dwóch godzinach można było stwierdzić, że "spersonalizowało się" ją pod względem kolorystki i układu. Stworzenie bannerów i obrazków do nagłówka wiązało się z użyciem darmowych programów graficznych (vide GIMP) i zdjęć/obrazków na darmowej licencji. Starałem się nie pobierać grafik bezpośrednio z wyszukiwarki google (mają nieokreślone pochodzenie i nie wiadomo, na jakich prawach się tam znalazły), co wcale nie jest trudne, ponieważ istnieją gigantyczne bazy zdjęć udostępnianych na zasadzie darmowych licencji (niektóre można nawet wykorzystywać w celach zgoła komercyjnych!). Zakrwawiony krawat, który widzicie powyżej, narysowałem ołówkiem (z pomocą linijki) na kartce A4, zeskanowałem i podrasowałem w programie graficznym (czerwone plamy, grubsze kontury, głębsza czerń).

Aby uczynić stronę bardziej mobliną, stworzyłem również fanpage twórczości Palińskiego na jakże popularnym facebooku i zespoliłem go ze stroną (FB  informuje fanów o wszelkich nowych artykułach oraz przydaje się do różnych akcji; jest po prostu świetnym elektronicznym krzykaczem: hej, hej, pamiętajcie o mnie!). To, rzecz jasna, również nic nie kosztuje. Powinienem również dodać, że ogarnięcie tego wszystkiego nie wiązało się z jakąś wielką dawką zmęczenia i rozeźlenia (oczywiście przy założeniu, że jestem w miarę rozgarnięty informatycznie), aczkolwiek uważam, że wszystkie te darmowe platformy są dość przejrzyste, posiadają dobre samouczki i każdy jest w stanie zrozumieć ich działanie i tak je "nagiąć", by uzyskać upragniony efekt. Ogólnie mówiąc: dla chcącego  nic trudnego.

Cały żart polega na tym, że to tylko malutki ułamek tego, co można w tej sprawie zrobić. Że już nie wspomnę o takiej skali działalności, że byłaby ona już komercyjna, wręcz taśmowa. 

Aktualnie już dowiaduję się i uczę kolejnych rzeczy z okazji organizowania z Pawłem Palińskim konkursu na opowiadanie grozy. Aktualnie wciąż trwają ustalenia, dyskusje itp. lecz niedługo pojawią się w sieci konkretne informacje a konkurs "ruszy z kopyta". 

Sądzę, że w okolicach marca-kwietnia będę już tutaj pisał coś w stylu jego podsumowania i cieszył się z kolejnego sukcesu. Oby. Oto moje najważniejsze, darmowe narzędzie: optymizm. 

On już dosłownie nic nie kosztuje.